TEN
182 pages
Polish

Vous pourrez modifier la taille du texte de cet ouvrage

Découvre YouScribe en t'inscrivant gratuitement

Je m'inscris

Découvre YouScribe en t'inscrivant gratuitement

Je m'inscris
Obtenez un accès à la bibliothèque pour le consulter en ligne
En savoir plus
182 pages
Polish

Vous pourrez modifier la taille du texte de cet ouvrage

Obtenez un accès à la bibliothèque pour le consulter en ligne
En savoir plus

Description

Zbiór TEN jest wyborem 128 wierszy z poetyckiego dorobku całego życia Krzysztofa Planety, nigdy wcześniej niewydanych.
Ponadto: w przedmowie, w formie rozmowy, czytelnik zapozna się z postacią Autora.
Więcej informacji na tej stronie naszego blogu (wideo, fragment przemowy, ilustracje...)

Sujets

Informations

Publié par
Nombre de lectures 0
EAN13 9782492843150
Langue Polish

Informations légales : prix de location à la page 0,0045€. Cette information est donnée uniquement à titre indicatif conformément à la législation en vigueur.

Extrait

Spis treści
TEN
Przedmowa - rozmowa…
Wiersze
Adieu
Anioły
Ateistka
A za mną idzie półmuzyka
Bitwa kwiatów
Bohaterowie
Brak muzyki
Chcę do wiersza
Ciche tygrysy
Czas na czystość
Czwarta rano
Czy tak można?
Daj mi szaleństwo kobiet tańczących
Do mojego Wydawcy
Don Kichot
Drzewo
Dupnyje nałogi
Energumen
Gdy i kiedy
Gwiazda
Gwiazdy somnambuliczne
Hannie
Hosanna
Imperium kontratakuje
Incognito
Jak utył mój Romeo
Jedźmy w kieleckie
Kajając się, tenże sam
Kiedy serca nam zabiją jak tamtamy
Ko Cia Gro Tes Ka
Komu skowyt, komu wiersz
Koncert
Leukotea (1)
Leukotea (2)
Liryk poranny
Ludzie
Łykend we śnie (1)
Łykend we śnie (2)
Mam pieniądze i czas na miłość
Marskość wątroby
Marzenie
Mirek
Moja Muza
Mój WIERSZ
My
Myśl
Na rozstajnych drogach
Natalii
Nikt nie zawinił
Nocny ront (1)
Nocny ront (2)
Notable
O Bogowie, niebo jest nad nami?!
Obraz
Odpierdoliło mi
Odwilż
Okruchy
O radości, iskro bogów
Oszczędzaj mocz (na czarną godzinę)
Pamiętnik z okresu przejściowego
Panowie materialiści
Paryżewo
Patos
Piąteczek
Picie wódki
Pierwsze kroki
Pierwszy dzień wiosny
Pieśń porannych morderców (1)
Pieśń porannych morderców (2)
Pod kołderką
Poeci
Pogadajmy o sadach
Po robotniczym pochodzeniu
Potworki
Prośba
Przed lusterkiem
Przed snem
Przyjdzie wiosna
Pseudo Polska
Pyknik
Rdza
Rozmowa
Rozum mi padł
Sanacja
Sąd na Modiglianim
Są jeszcze takie miejsca dla człowieka
Sen o Twoich ramionach (1)
Sen o Twoich ramionach (2)
Serce drewnianego pajacyka
Sieroca dola
Sklep z rewolucją
Song leworęki
Spojrzenia spod rzęs
Stacja
Światła miasta
Światła w nocy
Światło
Święta krowa
Szczerowiersz
Szczęście z „de”
Szósta rano
Tacyśmy
Tak się nie żegna
Ten
Te słowa
Tomcio
To minione
To są chłopcy
Trudek
Uczona Świnia
U Knapów
Walc
Witaj królowo
W konwulsjach pian
W poniedziałek
Wykolejeńcy
Wy nie wiecie
Wypadłem z systemu
Zanim szlag nas trafi
Zasadzka
Zieleń na małych ogródkach
Zielone szkło
Znamię Eblisa
Zwyrodnialcy
Żart wiosenny
Żenato
Życie tułacze
O autorze
Licencja • Stopka
Les Éditions Toute Chose
Krzysztof Planeta
TEN
— poezje —


https://editionstoutechose.fr
Przedmowa - rozmowa…
Pierwszy wiersz
Tomasz Cichawa: Pamiętasz, kiedy napisałeś pierwszy wiersz?
Krzysztof Planeta: Było to chyba w ostatniej klasie podstawówki, w Ostrowi Mazowieckiej, miałem jakieś czternaście lat. Pretekstem był zawód miłosny. Mój obiekt miłości był harcerką i zdradził mnie na obozie letnim. Sięgnąłem więc po długopis i zeszyt pod wpływem goryczy i łez. Napisanie wiersza pomogło, wziąłem to na klatę i powiedziałem, że dość już tej miłości bez wzajemności. Tej miłości okrutnej!
A czy pamiętasz dlaczego napisałeś właśnie wiersz z powodu tego niespełnienia? Mogłeś na przykład walczyć o „obiekt miłości”, odzyskać ukochaną w pojedynku na pięści czy na pistolety, jak to w bywa w filmach.
Trudno mi powiedzieć. Odnoszę wrażenie że byłem zawsze dla niej taki uduchowiony z ręką na sercu, pan Poeta. Przyjąłem taki profil emocjonalny, że ja patrzę w niebo, liczę gwiazdy, nazywam się Planeta. I może ona zafascynowała się tym moim romantycznym wdziękiem. Stąd wiersz, jako reakcja na miłosne cierpienie.
Kreowałeś się, pozowałeś na poetę?
No odrobinkę, odrobinkę. Chodziło o gesty,  o sposób myślenia, o zadumanie i przemyślenie, o nieodpowiadanie natychmiast… A ona, Ewa, była, no wiesz, szybciara, czternasto, piętnastolatka, nagle spodobał się jej mój kumpel, no i już.
Potem, w liceum, była Bożenka, przyboczna z żeńskiej drużyny harcerskiej, kolejna miłość. Jest rok 1968. Mam 18 lat. Na studniówce, panie proszą panów. Patrzę, idzie ta moja, więc zamykam romantycznie oczy i czuję… że nic nie czuję! Otwieram oczy, a ona tańczy z innym! Wyszedłem z impetem z tej sali gimnastycznej i powiedziałem sobie, że kobietom wierzyć nie można. Takie to były moje pierwsze i drugie niepowodzenia miłosne, które pozwoliły mi pisać wiersze. I zamiast z kobietami to z poezją się zadawałem
Czy między dwoma zawodami były jakieś inne wiersze?
No coś tam było, ale może bardziej entuzjastyczne.
Sam nie miałeś planów rodzinnych?
Trzy razy miałem ten plan, ale trzy razy baby mnie zawiodły. (śmiech)
Dzieci ń stwo
Spisałeś i uporządkowałeś część Twoich wspomnień, Twój życiorys. Skorzystajmy z tego dokumentu. Opowiedz o Twojej rodzinie, o Twoim społecznym tle. Zacznijmy więc ab ovo 1 , czyli od samego początku.
Urodziłem się w połowie 20 wieku, w maju, w Pułtusku 2 . Mój ojciec, Edward Planeta, matka Katarzyna z domu Jasionek. Poznali się i pobrali w Niemczech po zakończeniu drugiej wojnie światowej.
Moja matka, najmłodsza z pięciu sióstr, czystej krwi góralka z Dzianisza, została wywieziona na roboty przymusowe jak miała 14 lat, w 1940 roku, do hitlerowskich Niemiec. Tam pracowała jako niewolnica w gospodarstwie rolnym u jakiegoś bauera. Mój ojciec, „Kolumb rocznik 20”, miał 19 lat, kiedy wybuchła II wojna światowa. Urodził się w Zatorach, koło Pułtuska, w rodzinie rządcy, w byłym majątku Radziwiłłów. Miał dwóch braci i siostrę. Dowiedziałem się od nich na jego pogrzebie, że zrobił tzw. „małą maturę”, grał na gitarze i jeździł jako dżokej na wyścigach na Służewcu w Warszawie. Do niewoli niemieckiej dostał się na Helu, gdzie służył w pociągu pancernym we wrześniu 1939 roku. Do końca wojny przebywał w niemieckim oflagu gdzieś na południu Niemiec, dopóki go nie wyzwolili Amerykanie. Razem z armią amerykańską doszedł do północnych Niemiec, do miejscowości, w której wolność odzyskała też moja matka. Tam ją poznał, będąc kierownikiem kasyna oficerskiego dla Amerykanów. Moja matka skończyła tam kurs pielęgniarski. Pobrali się i stanęli przed wyborem: wyjechać na stałe do Kanady, czy do Australii? Mieli już wszystkie niezbędne papiery od zwycięzców II wojny światowej. No i wyjechali w 1948 roku… do Polski! Mój ojciec wziął ze sobą dwie walizki penicyliny, aparat rentgenowski i inne dobra. Z tego, co mi matka opowiedziała, w Świnoujściu zabrano im wszystko, ojca zakwalifikowano jako „wroga ludu” i przetrzymano za drutami trzy miesiące. Matkę wypuścili po tygodniu. Pojechała do Zator, do dziadka, ale tam nie odnalazła wzorcowego majątku. Stacjonowali w nim Rosjanie, którzy kradli i dewastowali to, co się jeszcze po wojnie zachowało. Mieszkali w pałacu Radziwiłłów, gdzie załatwiali się na poddaszu, aż się strop pałacu zapadł. Było im tam dobrze. W majątku Radziwiłłów było wszystko, co im było potrzebne. Szczególnie gorzelnia. Jak już wszystko rozkradli i zdewastowali, to założono w tym miejscu PGR.
Matka zamieszkała z dziadkami w czworaku, budynku dla robotników sezonowych, cztery izby, kuchnia i wspólny sanitariat. Kiedyś w takim czworaku, w czasie zbiorów, w każdym pokoju spało dwóch sezonowych robotników, a po wojnie w każdym pokoju mieszkały wielopokoleniowe rodziny. Tam moja matka czekała na męża. Wypuścili go z papierami mówiącymi, że, mimo przedwojennego wykształcenia, może pracować tylko jako robotnik. I zaczął pracować w tym pegeerze wraz z całą rodziną, gnieżdżąc się w czworakach. W 1948 roku, przyszła na świat moja siostra Marysia, no i najpewniej ja zostałem tam zmajstrowany, bo urodziłem się tam w 1950 roku.
Nigdy matka nie podnosiła tego wątku, co by było, gdyby ojciec zdecydował się na emigrację. Nawet nie wiem, czy miała mu to za złe. Przywykła do gorszych niespodzianek losu. Kiedyś, jak byłem nastolatkiem, udało mi się namówić ją do zwierzenia, jak tam było w Niemczech po ślubie? Popatrzyła w sufit i odrzekła: „Pomarańcze w piwnicy gniły”. Zrobiło to na mnie duże wrażenie. To było za Gomółki. Ja do tego czasu chyba ze dwa razy w życiu spróbowałem smaku pomarańczy. Ale, żeby gniły w piwnicy?! Musiało być im tam dobrze…
W 1951 roku rodzina moja przeniosła się do Ostrowi Mazowieckiej. Ojciec dostał pracę w CUSiK-u, (Centralny Urząd Skupu i Kontraktacji) 3 . Umiał czytać i pisać, miał maturę. Nadzorował pobór dostaw obowiązkowych dla państwa od rolników. Zamieszkaliśmy w wynajętym drewnianym domku, w jego symetrycznej połowie, kuchnia i pokój. W drugiej połowie mieszkała ciotka Borowa, schorowana staruszka, wychowująca przybraną córkę Krysię. Mieszkania miały wspólną sień. Z prawej strony domu rosła stara brzoza, z lewej okazały dąb. Tak kiedyś budowano. Pierwiastek żeński i męski, w środku dom. Przed domem ogródek, za domem podwórko, studnia, stodoła, dwa chlewiki, wygódka między stodołą a chlewikami. Za stodołą zagonek ziemi na szerokość podwórka, tak ze sto metrów długi. Przed domem, błotnista droga gruntowa i na wprost pola uprawne, aż do linii stodół i zabudowań gospodarczych. Tam w 1952 roku urodził się mój brat Tadeusz.
Wszystko szło ku lepszemu. Mój ojciec został kierownikiem CUSiK-u na trzy powiaty: ostrowski, wyszkowski, pułtuski. Raptem, jesienią 1953 roku, został aresztowany i oskarżony o „działalność wrogą państwu ludowemu”. Odbył się pokazowy proces publiczny w remizie straży pożarnej w Ostrowi Mazowieckiej. Został skazany na jakiś horrendalny wyrok, do śmierci. Wiem to od sklepikarza, który prowadził mały rodzinny sklepik przy rynku. Powiedział mi to po pogrzebie ojca. Sympatyczny staruszek. „Twój ojciec, to był dobry człowiek”, tak go zapamiętał. Matka nigdy mi o ojcu nie opowiadała. Zawsze mnie zbywała. „Ty się tym nie interesuj, to sprawa polityczna”. Zawsze unikała rozmów o tym, co jej zdaniem było...

  • Univers Univers
  • Ebooks Ebooks
  • Livres audio Livres audio
  • Presse Presse
  • Podcasts Podcasts
  • BD BD
  • Documents Documents